Bo prawdziwych przyjaciół poznaję się w biedzie (bajka psychoterapeutyczna)



Karolcia była śliczną dziewczynką o blond włosach,  która chodziła już do najstarszej grupy w przedszkolu.
Karolcia miała najlepsze zabawki, piękne sukienki i z tego też powodu miała najwięcej koleżanek.
Wszystkie dziewczynki w przedszkolu chciały siedzieć kolo Karolci , bo ta dzieliła się z nimi wszystkim, co miała. Tak była nauczona. Koleżanki Karolci dostawały od niej cukiereczki, pięknie pachnące gumki do zmazywania, czy też kolorowe notesiki , które mama dziewczynki przynosiła z pracy.

Kto by nie chciał mieć tak wspaniałej koleżanki?

Karolcia często zapraszała swoje koleżanki na domowe przyjęcia. Jej pokoik był różowy i stały w nim mebelki z katalogów dla dzieci.
Najlepszymi koleżankami Karolci były Ewa, Marta i Ewelinka. Wszystkie dziewczynki znały się chyba od zawsze. Ich mamy razem pracowały w dużej firmie, a tatusiowie razem jeździli na mecze. Dziewczynki, tak jak Karolcia miały najlepsze sukieneczki, buciki i piękne uczesane włoski.  Tylko były mniej życzliwe dla innych koleżanek z przedszkola niż Karolcia.
Rodzice dziewczynki powtarzali jej, że nie najważniejsze jest mieć najlepsze rzeczy.

 Najważniejsza jest rodzina i przyjaciele.

Dziewczynka nie rozumiała do końca słów rodziców, była jeszcze zbyt mała. Przecież jej koleżanki były tak samo dobrze ubrane i ładne jak ona. Wkrótce Karolcia miała się przekonać , co tak naprawdę mieli na myśli jej rodzice. Oprócz Ewy, Marty i Ewelinki w grupie Karolci była jeszcze Ania.
Ania nie miała tak ślicznych sukienek i bucików jak reszta dziewczynek, ale Karolcia bardzo lubiła Anię. Chociaż nigdy głośno o tym nie mówiła, bo reszta dziewczynek śmiała się z Ani. A to, że ma dziurawe rajstopki, albo dwie różne skarpetki, zbyt mały sweterek, który nie ma jednego guziczka.
Rodzice Ani nie byli tak zamożni, jak rodzice Karolci, czy jej koleżanek.
Pewnego dnia mama Karolci powiedziała ,że od dziś dziewczynka będzie jeździć do przedszkola autobusem z innymi dziećmi, a nie jak do tej pory samochodem z mamą.
Karolcia nawet się ucieszyła, bo zawsze chciała pojechać autobusem.
Inne koleżanki jeździły autami z mamami lub tatusiami, więc nie wiedziała z kim usiądzie w autobusie. Ale spotkała Anię. Bardzo miło było z nią porozmawiać przed przedszkolem, zanim pozostałe koleżanki zobaczą . Dziewczynki czekały na Karolcię i były bardzo zdziwione, że ta przyjechała autobusem. Karolcia wytłumaczyła koleżankom, że jej mamusia od dziś nie musi pracować i nie potrzebują drugiego samochodu. Dziewczynki tylko pokiwały głową i nic nie powiedziały. Chociaż Karolcia zauważyła, że już niechętnie się z nią bawiły tego dnia i ciągle coś między sobą szeptały.
Dziewczynka codziennie przyjeżdżała autobusem przedszkolnym i codziennie rano rozmawiała z Anią. Były to bardzo miłe poranki . Zwłaszcza, że w domu mama chodziła smutna.

Zbliżały się urodziny Karolci. Mama pozwoliła zaprosić wszystkie koleżanki ,ale tym razem urodziny były organizowane w domu, a nie w najlepszej sali zabaw. Dziewczynka zbytnio się tym nie przejęła  bo wiedziała, że mama na pewno przygotuje coś specjalnego. Zaniosła pięknie zdobione przez nią i przez mamę zaproszenia do przedszkola. Jeszcze w autobusie w tajemnicy dała jedno Ani. Kolejne Ewie, Marcie i Ewelinie. Ania ucieszyła się bardzo i obiecała ,że przyjdzie na pewno. Reszta dziewczynek niechętnie przyjęła zaproszenia. Odłożyły je do szafek i podziękowały.
Karolcia pomyślała, że koleżanki nie chcą zniszczyć zaproszeń i dlatego je schowały .
Dziewczynka oprócz zamiany samochodu mamy na autobus przedszkolny, zaczęła nosić do przedszkola kanapki zamiast słodkich bułeczek, które mama zawsze kupowała przed przedszkolem. Zdarzyło się jej ,że przyszła w dziurawych rajstopkach . Jej sukienki nie były już tak strojne, jak kiedyś. Ona sama się tym zbytnio nie przejmowała. Nie chciała zasmucać i tak już smutnej od paru tygodni mamy. Koleżanki z przedszkola już tak nie zabiegały o sympatię dziewczynki. Było im obojętne, z którą z nich usiądzie.

Nadszedł dzień urodzin dziewczynki.

Długo z mamą przygotowywały ozdoby, dmuchały kolorowe baloniki. Piekły nawet razem ciasteczka, których nie piekły odkąd mama wróciła do pracy, więc tym bardziej Karolcia cieszyła się na te urodziny.
W czasie przygotowań niepokoił Karolcię wyraz twarzy mamy za każdym, razem , gdy odbierała telefon. Mama jednak nic nie zdradzała. Dziewczynka czekała na gości ,ale nikt nie przychodził. Zegar długo wybijał minuty i czas się strasznie dłużył. Gdy już mama chciała powiedzieć córeczce, że nikogo na jej urodzinach nie będzie, zadzwonił dzwonek do drzwi. Karolcia szybko pobiegła otworzyć, bo liczyła ,że to jej koleżanki spóźniły się, bo tak długo się stroiły.
Widok był zadziwiający. W drzwiach stała Ania ze swoimi rodzicami. Przepraszali za spóźnienie, ale autobus, którym jechali miał opóźnienie. Karolcia wyściskała Anię i zaprosiła do swojego pokoiku.
Ania była pierwszy raz u Karolci, mimo, że znały się odkąd poszły do przedszkola.
Dziewczynki bawiły się doskonale w swoim towarzystwie. Tort, który upiekła mama był pyszny. O niebo lepszy niż te zamawiane jak co roku z cukierni. Gdy nastała już pora snu i goście poszli Karolcia zawołała:
-To najlepsze urodziny jakie miałam !
Mama była bardzo zdziwiona, bo przecież była tylko jedna koleżanka i urodziny były bardzo skromne.
-Córeczko, przecież była tylko Ania. Reszta koleżanek niestety nie mogła przyjść. To chyba przeze mnie. Straciłam pracę i nie mogliśmy sobie pozwolić, by żyć tak jak kiedyś. Chociaż Twoje ubranka są czyste i schludne, to już nie są tak strojne, jak kiedyś .
-Mamo! Powiedziała głośno Karolcia.- Ania lubiła mnie i wtedy , gdy miałam piękne sukienki i wtedy, gdy zaczęłam jeździć autobusem.
-Tak to już jest Karolciu, że prawdziwych przyjaciół poznajemy w trudnych dla nas chwilach. Nawet jak już nie mamy pięknych sukienek czy drogich zabawek, a inni są tylko znajomymi, którzy czerpią z naszych dóbr.
-Teraz  już wiem, że najważniejsza jest rodzina i prawdziwi przyjaciele, a  nie kolorowe lale. Dziękuję ci mamo!- Karolcia wtuliła się w mamę i szybko zasnęła.
-Dobranoc córeczko. To był bardzo trudny dzień. – Mama ucałowała Karolcię, poprawiła jej kołderkę i poszła sprzątnąć po urodzinowym przyjęciu.



Komentarze

  1. Jaka śliczna bajeczka. Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszyłaś mnie tym opowiadaniem o Ani i Karolci, ale rzeczywiście warto uczyć dzieci co jest w życiu ważne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już niedługo więcej wyciskaczy łez :)
      Nie zabraknie także wesołych opowiadań .

      Usuń
  3. Ja mam nadzieję, że tu regularnie będą się takie bajki... ! Często wieczorem, gdy już czytać mi się nie chce czegoś, co już czytałam dziesiątki razy wyciągam telefon i szukam....
    mam nadzieję, że nie raz tu wrócę :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty