Eryk i nauka dzielenia (bajka psychoterapeutyczna)
"Ech. Znów to samo."-pomyślałam idąc do
pokoju swoich dzieci.
-Kochani czy wy nie możecie bawić się razem?-
spytałam.
-Nie!- krzyczał mój prawie trzyletni syn Eryk.
-Mamo ja tylko chciałam pożyczyć wiaderko, żeby
lalki miały basen.-tłumaczyła się Gabrysia, moja pięcioletnia córka.
-Gabrysiu oddaj mu proszę wiaderko, jutro coś
wymyślimy, żeby twoje lalki miały się gdzie pluskać.
-Czy ja mu zawsze muszę ustępować mamo?- spytała z
wyrzutem.
-Dzieciaki jeszcze parę minut zabawy i pozbierajcie
zabawki. Idę skończyć przygotowywać kolację.
Sama współczułam tej mojej córce. Wiem, że nie
powinnam się tak wtrącać, ale ciężko było uspokoić Eryka, który niestety nie
potrafił się niczym dzielić.
Nawet nie mam pojęcia jak go zachęcić do dzielenia
się zabawkami. Codziennie jest ta sama historia. Panie w przedszkolu też
zauważyły, że Eryk bawi się zabawkami wszystkich, ale swoich nie pozwala
dotknąć.
Przecież nie może być tak, jak mówi Gabrysia.
Nie
możemy ciągle ulegać Erykowi.
Następnego dnia podarowałam Erykowi i Gabrysi dwa
prawie identyczne pudełka z kredkami i dwie takie same kolorowanki.
Dzieciaki uwielbiały kolorować, więc usiedliśmy
wspólnie do dużego stołu. Jakie było zdziwienie Eryka, gdy chciał pokolorować
słońce i nie miał żółtej kredki, którą w swoim pudełeczku miała Gabrysia.
-Mamo ja chcę żółtą kredkę!- krzyczał Eryk.
-Poproś Gabrysię, na pewno Ci pożyczy.- powiedziałam
spokojnie i mrugnęłam do córki porozumiewawczo.
-Gabrysiu daj mi kredkę!- krzyczał Eryk.
-Braciszku nie krzycz do mnie, a ładnie poproś, to
podzielę się z tobą kredkami.
Oj mój syn długo myślał. Jak na prawie trzylatka,
był bardzo upartym chłopcem.
Minęło kilka minut zanim wydukał:
-Gabrysiu pożyczysz mi żółtą kredkę?
-Bardzo proszę Eryku.- powiedziała Gabrysia, podając
bratu pudełko z kredkami.
Sytuacja powtórzyła się kilka razy i wszystko szło
dobrze. Dopóki Eryk nie musiał się podzielić swoimi kredkami.
-Eryku podzielisz się ze mną zieloną kredką?
Chciałabym narysować trawę.-spytała Gabrysia.
-Nie!- odparł Eryk.
-Braciszku bardzo cię proszę.
Eryk
był nieugięty i za każdym razem mówił stanowcze "Nie!".
Miałam już wytłumaczyć Erykowi, że powinien się
podzielić, skoro Gabrysia też mu pożyczała kredki, ale poczekałam na efekt końcowy.
- I jak tam dzieciaki? Rysunki skończone?
-Mój tak! Mój tak!- krzyczał zadowolony Eryk.
-A mój nie.- zasmuciła się Gabrysia, podając mi swój
rysunek.
-Po tych rysunkach widać moje dzieci, które z was
potrafi się dzielić.
Gabrysia z Erykiem byli trochę zaskoczeni.
Wytłumaczyłam im o co chodziło z rysunkami oraz kredkami.
Eryk już nie był taki zadowolony, że pokolorował
cały swój rysunek, a jego siostra nie.
-Gabrysiu a może połączymy nasze pudełka kredek?-
spytał.
-Naprawdę?- spytała zdziwiona Gabrysia.
-Tak! Będziesz mogła dokończyć rysunek, by był tak
kolorowy, jak mój i razem będziemy mieć więcej kredek.
-Świetny pomysł.- powiedziałam.- Mam dla was duży
pojemnik na nowe kredki, by wszystkie razem się zmieściły. I chyba Eryku
zrozumiałeś, że lepiej jest się dzielić prawda?
-Tak mamo.- Eryk uśmiechnął się i podał swoje
pudełko kredek Gabrysi.
Od tej pory nie było już problemów z dzieleniem się.
Eryk zrozumiał, że czasem jak coś się dzieli, to coś innego się mnoży.
Komentarze
Prześlij komentarz