O Alanie, który pokonał złość (bajka psychoterapeutyczna)




-Głupie są te klocki!- krzyknął Alan, rozrzucając wszystkie klocki po swoim pokoju.
-Synku, czy ty przypadkiem nie przesadzasz?- spytała mama chłopca, która akurat zajrzała do jego pokoju.
-Głupie są i koniec. Nic z nich nie można zbudować!- tupał Alan.
-Nie wydaje mi się, że to wina klocków. Pozbieraj je proszę i zapraszam na obiad.
Mama Alana była bardzo zaniepokojona zachowaniem syna.
 Chłopiec nie potrafił radzić sobie z emocjami. Gdy się denerwował krzyczał i tupał. Mamie było bardzo przykro, bo chciała pomóc swojemu dziecku zapanować nad złością. Alan chodził do szkolnego psychologa. Takie zajęcia bardzo mu pomagały. Czasem bywały lepsze i gorsze dni.
-Mamo, mogę mieć psa?- spytał pewnego dnia Alan podczas spaceru po lesie.
-Psa?- zdziwiła się mama. Chłopiec nigdy nie prosił o zwierzątko.
-Proszę, mamo! Proszę!- błagał Alan.
-Zastanowimy się, dobrze?
Alan tego dnia wracał w podskokach do domu. Mama miała pewne obawy dotyczące psa.
"A co będzie, jak szczeniak pogryzie zabawki Alana?"- rozmyślała. Bała się tak samo emocji Alana, jak sobie z nimi nie radziła. Dała sobie czas. Alanowi także.
Chłopiec codziennie pytał o psa. " To chyba za sprawą psa sąsiadów"- pomyślała mama.
Niedawno obok ich mieszkania wprowadziła się nowa rodzina z uroczym małym kundelkiem.
Alan był nim zachwycony. Ile razy spotykali się na klatce schodowej pies aż skakał ze szczęścia.
-A państwo nie mają psa?- spytał kiedyś nowy sąsiad mamę Alana.
-Nie, niestety nie. Odkąd Alan zobaczył waszego psa, też chciałby takiego mieć. Tylko, że...- mama opowiedziała sąsiadowi trudności Alana związane z radzeniem sobie z emocjami. Podkreślała, że chłopiec jest cudownym dzieckiem. Bardzo pomocnym i na pewno by dbał o psa.
-To czemu nie chcecie się przekonać?- spytał sąsiad.
- Ale jak ?- mama była zdziwiona.- Przecież nie wezmę psa na dzień lub dwa i nie oddam go. To przecież nie jest zabawka.
- A nie myślała pani o schronisku?
Zdziwienie mamy było jeszcze większe.
To prawda, nie pomyślała o schronisku.
-Naszego Kajtka wzięliśmy ze schroniska. Można także zabierać psiaki na spacery. Alan jak widać uwielbia psy i chyba psy także go uwielbiają.- Zaśmiał się właściciel Kajtka obserwując bawiącego się pupila z chłopcem.
-Może ma pan rację. To dobry pomysł. Alan nauczył by się obowiązku, a przy okazji mogła bym zaobserwować jego zachowanie.
- Dogoterapia to rewelacyjne rozwiązanie. Uczy empatii i odpowiedzialności za drugie stworzenie, a i psiakom ze schroniska przydadzą się spacery. W razie czego służę Kajtkiem do pomocy.
Mama długo zastanawiała się, czy zadzwonić do schroniska i umówić się na pierwszy spacer. Przekonało ją zachowanie Alana. Chłopiec po każdym spotkaniu z Kajtkiem był bardziej wyciszony, spokojniejszy. Nie złościł się już tak bardzo jak wcześniej.
Przed pierwszym spacerem z psiakami ze schroniska mama wytłumaczyła Alanowi, że musi panować nad emocjami, bo psy mogą się go wystraszyć. Alan chyba wziął sobie to do serca, bo tylko raz pojawił się na jego twarzy grymas, jak pies pociągnął go trochę mocniej na smyczy. Chłopiec szybko opanował złość. Nie chciał kończyć spaceru. Było mu tak dobrze biegać po lesie z kimś, kto go nie denerwuje i nie sprawia przykrości.
Takie spacery miały miejsce co sobotę. Alan za każdym razem wybierał różne psy. Każdemu chciał dać szansę.
Mama zauważała dużą poprawę w zachowaniu chłopca.
 Gdy kolejnym razem nie udało mu się zbudować wieży z klocków, nie złościł się, tylko spokojnie tłumaczył, dlaczego tak się stało. Wiedział, że jak będzie się starał zapanować nad emocjami, łatwiej będzie mu zapanować nad psiakami na smyczy.
Spacery przynosiły duże rozładowanie emocji. Chłopiec chciał by trwały godzinami i nie chciał ich przerywać.
Pewnego razu mama powiedziała po spacerze:
-Tak, zgadzam się.
-Na?- zapytał z niedowierzaniem Alan.
-Na psa. Zgadzam się na psa.
Alan nie krył wzruszenia. Przytulił mocno mamę i aż łzy szczęścia ciekły mu po policzkach.
-Wykazałeś się dużą cierpliwością i bardzo ciężką pracą. Panowałeś nad swoimi emocjami nawet jak jeden z psiaków pogryzł ci sznurówki od nowych butów. Pomagałeś w sprzątaniu kojców i myciu misek. jestem z ciebie synku dumna.
Mama także nie kryła wzruszenia. Razem wybrali cudownego małego kundelka, którego Alan najczęściej zabierał na spacery.          
- Witaj w rodzinie Łatku.- Alan przytulił swojego nowego przyjaciela, który zamerdał wesoło ogonem.
Od tej pory Alan dzielił swoje emocje na pół, bo wiedział, że ze swoim czworonożnym przyjacielem może porozmawiać o wszystkim. Nawet o swojej złości, a on nic nikomu nie powie.


Komentarze

Popularne posty