Franek i nieprzespane noce (bajka psychoedukacyjna)
W pięknej i słonecznej Warszawie mieszkał chłopiec, który na imię miał Franek.
Franek oczywiście nie mieszkał w Warszawie sam. Mieszkał on z mamą i tatą w bardzo wysokim bloku z mnóstwem malutkich okien. Chłopiec chodził do przedszkola, które mieściło się niedaleko jego domu. W przedszkolu było zawsze wesoło. Franek nigdy się tam nie nudził. Oczywiście w przedszkolu był zawsze bardzo grzeczny. Jak to na prawdziwego przedszkolaka przystało. Tylko coś w domu mu nie wychodziło słuchanie się mamusi i tatusia. Zwłaszcza przed samym spaniem.
„Ale jak tu spać, jak można polecieć w kosmos we
własnym łóżku, albo zwiedzić najdzikszą dżunglę wraz ze wszystkimi pluszakami” -myślał
za każdym razem, gdy mama pytała się
czemu nie chce spać.
I tak bywało każdego dnia. Franek zaraz po kolacji
szedł umyć ząbki, wykąpać się, przebrać w piżamkę i do łóżka. I gdy już był tak
bardzo zmęczony… Nadal nie mógł zasnąć.
Rodzice
próbowali już wszystkiego.
Niestety nic nie pomagało. Próbowali śpiewać kołysanki,
tata nawet wymyślił gimnastykę przed spaniem, żeby Franek się troszkę zmęczył,
ale niestety nic nie pomogło.
Chłopiec zasypiał bardzo późno, a wstać musiał bardzo
wcześnie. Codziennie krzyczał:
-Nie! Dziś nie wstaję do przedszkola! Ja chcę sobie
jeszcze pospać!
A mama codziennie mu odpowiadała:
-Kochany syneczku, to nie nasza wina. Trzeba było
położyć się szybko spać, to byś był wyspany, a tak teraz pójdziesz do
przedszkola zmęczony.
I Franek bardzo długo nie mógł wygramolić się z
łóżka. Wszystko przeciągał. Długo siedział w łazience, później długo jadł
śniadanie i długo się ubierał.
Codziennie rano rodzice ledwo zdążali do przedszkola
i do pracy. Cały czas zastanawiając się, jak zmienić przyzwyczajenia synka.
Franek
w najlepsze bawił się w przedszkolu.
Już dawno zapomniał o ciężkim poranku. Opowiadał
kolegom, gdzie był i co zwiedził, zamiast oczywiście spać. „Oj jakie wspaniałe
są jego opowieści”- myśleli koledzy.
Gdy tylko rodzice odbierali go z przedszkola , już im
ziewał w samochodzie. Ku uciesze rodziców, którzy myśleli, że dziś chłopiec
spokojnie zaśnie.
Oj jak bardzo się mylili. Franek zjadł
kolację, umył ząbki, wykąpał się, przebrał w piżamkę i wskoczył do łóżeczka.
Mama zaśpiewała mu kołysankę, tata ucałował w czoło na dobranoc, ale to nic nie
pomogło…
Następnego dnia, gdy Franek urządził z rana kolejną
dziką awanturę, mama postanowiła porozmawiać z jego wychowawczynią. „Może razem
znajdziemy coś, co pozwoli spokojnie Frankowi zasnąć i rano wstać bez awantur”-
pomyślała zawożąc synka do przedszkola.
Chłopiec szybko pobiegł do swojej grupy. Mama
poprosiła wychowawczynię Franka, by wyjaśnić jego poranne humorki.
Pani wychowawczyni była bardzo zaskoczona, gdy mama
chłopca opowiedziała jej o codziennych trudnościach z zasypianiem Franka.
-Franek doskonale bawi się w przedszkolu -
powiedziała.- Co więcej opowiada świetne historie, które go spotkały podczas
wieczornej zabawy.
Mama była dość zdziwiona.
-Tak?- spytała.- Nam rzadko opowiada, co mu się śni.
Zazwyczaj mówi, że nic. Jeśli już cokolwiek mówi z rana, bo przeważnie to ma
zły humor, że go obudziliśmy.
-A próbowali państwo z nim porozmawiać o tych
historiach? Może warto je spisać, a później razem ułożyć z tego bajkę do snu.
-Bajkę do snu? –zdziwiła się mama.
-Nie próbowali państwo mu czytać na dobranoc? To
zawsze wycisza dzieci. Może to by pomogło Frankowi spokojnie zasnąć i budzić
się w lepszym humorze.
Mama podziękowała bardzo za rozmowę, która dała jej
do myślenia.
„No tak, że na to nie wpadłam”- pomyślała mama.
Tego
dnia rodzice odebrali Franka wcześniej z przedszkola.
Gdy tylko skończyli jeść obiad i po nim posprzątali,
mama spytała chłopca:
-Kochanie a opowiesz mi swoje historie, które
opowiadasz kolegom w przedszkolu?
Franek był trochę zdziwiony, skąd mama o tym wie, ale
opowiedział. Wszystko. Jak to wybierał się z pluszakami w wyprawę na safari.
Albo jak razem z misiem wybrali się w kosmos wielką rakietą. Albo o tym jak to
jeździł wielkim autem po błocie w wyścigu. I tak opowiadał i opowiadał. Tata
udawał, że pracuje, ale wszystko dokładnie zapisywał. Gdy chłopiec szykował się
do kolacji, a później do pójścia spać, tata wydrukował opowieści Franka.
Gdy tylko chłopiec położył się, mama
zamiast kołysanki na dobranoc usiadła na krzesełku koło jego łóżka.
-A to nie będzie dziś kołysanki?- spojrzał na mamę.
-Będzie- odpowiedziała- ale później.
-A całusa w czółko nie dostanę?- spojrzał na tatę.
-Będzie synku- odpowiedział tata- ale później.
-To co teraz będzie? –spytał Franek.
-Teraz przeczytamy ci wspaniałe historie- dodała mama.
I
zaczęli czytać…
Jakie było Franka zdumienie, gdy usłyszał swoje
historie na dobranoc. Mama nie zdążyła dokończyć pierwszej, a chłopiec już
spał.
-To był rewelacyjny pomysł- stwierdził tata.
-Zobaczymy rano- uśmiechnęła się mama, zapalając
nocną lampkę w pokoju synka.
Rano Franek obudził się wyspany. Jak nigdy przedtem.
Szybko wstał i pobiegł do sypialni rodziców. Rodzice byli bardzo zdziwieni, gdy
zobaczyli w końcu uśmiechniętego synka. Pełnego radości i zapału, by iść do
przedszkola.
Po drodze do przedszkola mama wstąpiła do cukierni.
Kupiła pyszne ciasto i zaniosła wychowawczyni Franka.
-Bardzo dziękujemy za pomoc i tak oczywistą
podpowiedź jaką są bajki.
-Nie ma za co. Proszę pamiętać, że warto czytać
dziecku przed snem, a co najważniejsze poświęcić mu trochę czasu i wysłuchać
jego opowieści. Bajki nie tylko wyciszają, ale rozwijają wyobraźnię.
Mama zapamiętała radę. Bo nic nie ma ważniejszego,
jak szczęśliwe dziecko i poświęcony mu czas, który już nigdy nie wróci.
Od tej pory Franek zasypiał i budził się bez
problemu. Codziennie opowiadał rodzicom swoje fantazje i przygody, więc
materiału na bajki nigdy nie brakowało…
Bardzo fajna bajeczka,czyta się ją niezwykle przyjemnie i lekko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://www.xn--borsuczwka-mbb.pl/